Spieszę z uzupełnieniem Pozytywnika. Lenistwo, które dopadło mnie wczoraj zredukowało mój wieczorny plan dnia do niezbędnego minimum:)
fot. źródło: www.tech-blog.pl
Dzień Czwarty:
#1 - przyjemny szmer deszczowych kropli, rozbijających się o dach poddasza to muzyka dla moich uszu. Uwielbiam taką pogodę. Jak nic w poprzednim wcieleniu byłam żabą. Teraz w perspektywie czasowych przemian pozostaje jedynie wizja starej ropuchy;)
#2 - zupełnie nieoczekiwanie wylądowałam w kinie. Wizja popołudniowego seansu, która pojawiła się w godzinach porannych zapewniła mi taką dawkę pozytywnej energii, że nie zużyły jej nawet wrzutki dodatkowych, nieplanowanych na ten dzień zadań:)
#3 - Prywatny Książę przyjąwszy funkcje Prywatnego Szofera tradycyjnie zadbał o optymalizację logistycznych rozwiązań, dzięki czemu dotarłam do domku o całkiem przyzwoitej porze:)
#4 - idąc za ciosem kinowego odprężenia, po szybkiej wizji lokalnej badającej stan przygotowania do zajęć edukacyjnych oddałam się słodkiemu lenistwu:) I jak tu się nie cieszyć!:))
Bo jesteś tym, co jesz…. Pewna jestem, że podobna zależność zachodzi w sferze naszego ducha. Jesteśmy tym, czym karmimy nasze myśli, nasz umysł… Chciałabym, by to miejsce stało się taką wirtualną jadłodajnią - zarówno dla ciała jak i ducha, do której zawitacie strudzeni sieciowymi wędrówkami, przysiądziecie na chwilę, odpoczniecie, nakarmicie pozytywną energią, skorzystacie z pomysłów na strawę dla Ciała i zechcecie powrócić tu znów - zapraszam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz