Dziękując Edi za nominację, przystępuję do realizacji zadania na wskazywanie co najmniej 3 pozytywów każdego dnia przez kolejne siedem. Moje zarządzanie sobą w czasie nadal pozostawia wiele do życzenia, stąd też i poślizg czasowy, ale najistotniejsze, że: "staramy się i do przodu!" ;))
fot. źródło/net/
Dzień Pierwszy - czyli wczorajszy;)
# 1 - sobotni poranek rozpoczął się bardzo o poranku, telefonem od mojego najmłodszego dziecka, które spędziło swoją pierwszą nieprzespaną noc poza domem. Wszystko za sprawą biwaku harcerskiego, gdzie atrakcji, śmiechu i zabawy było co nie miara. Jednakże te wszystkie atrakcje razem wzięte nadal okazały się być niewystarczającą konkurencją wobec perspektywy powrotu i przytulenia się do mamusi:) Pomimo świadomości nieuchronnej klęski w tym obszarze, cieszę się tym póki mogę!;)
# 2 - w związku z poranną pobudką zyskałam dodatkowy czas na efektywne spędzenie tego sobotniego dnia! I chociaż kładłam się do łóżka z niedosytem, bo jednak nie w pełni zrealizowałam to co planowałam, to jednak po krótkim podsumowaniu doliczyłam się kilkunastu istotnych elementów (opublikowałam przepis na blogu; zaliczyłam tourne po sklepach od hurtowni napoi, przez ubojnię drobiu po delikatesy; zrobiłam kopytka, udusiłam wątróbeczkę z jabłkiem i cebulką; ugotowałam zupę z pysznych, sezonowych warzyw; zakręciłam i upiekłam drobiowy klops; zebrałam się wreszcie do przetestowania przepisu na warzywny pasztet - przepis lada moment na blogu; usmażyłam powidła i zapakowałam kolejne słoiki do zimowej spiżarni - tym razem dżem z dyni i jabłek; posprzątałam kuchnię; posprzątałam łazienkę; moja najstarsza nastolatka przeleciała z odkurzaczem więc mnie pozostał jedynie taniec z mopem, który umiliłam sobie sms-ową pogawędką z koleżanką; w tzw.międzyczasie pokolorowałam z najmłodszymi naszymi-nienaszymi dziećmi kolorowanki, przyjęłam zaproszenie na pyszną kawę od mojej Drugiej Połówki i wypiliśmy ją oglądając amerykański dramat a wieczornym popołudniem przyjęliśmy gości ciesząc się ze wspólnie spędzonego czasu:). I chociaż poszatkowana czerwona kapusta została w garnku nie doczekawszy się przerobienia na sałatkę i zapakowania w słoiki to jednak w ogólnym rozrachunku wykorzystanie wczorajszego czasu oceniam na plus:)
#3 - wyliczankę rozpoczęłam od relacji i na relacjach skończę:) dzień obfitował w dobre fluidy, a "na deser" od najmłodszego-nienaszego dostałam piękny rysunek domku:)
Bo jesteś tym, co jesz…. Pewna jestem, że podobna zależność zachodzi w sferze naszego ducha. Jesteśmy tym, czym karmimy nasze myśli, nasz umysł… Chciałabym, by to miejsce stało się taką wirtualną jadłodajnią - zarówno dla ciała jak i ducha, do której zawitacie strudzeni sieciowymi wędrówkami, przysiądziecie na chwilę, odpoczniecie, nakarmicie pozytywną energią, skorzystacie z pomysłów na strawę dla Ciała i zechcecie powrócić tu znów - zapraszam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz