Wykorzystując wolne dni buszowałam trochę w necie w poszukiwaniu nowych, kulinarnych inspiracji. Na fan page
smakuje-gotuje natknęłam się na propozycję tortu z kanapek. Wstrząsnęło mną! Nie wiem jak to się mogło stać, że nigdy dotąd nie spotkałam się, ani też sama nie pomyślałam, by w ten sposób przygotować kanapki!. Takie torty dają nam nieograniczone możliwości w doborze składników i późniejszej dekoracji! Nie mogąc się powstrzymać zrobiłam od razu dwa:) Dziś pokażę Wam pierwszy z nich i podzielę się sugestiami - bo kolejne moje wersje będą wymagały pewnych modyfikacji.
Tort kanapkowy
Przede wszystkim odpowiedni dobór chleba - moje miały zbyt spieczoną i twardą skórkę - która sama w sobie jest pyszna ale przy takim wykorzystaniu trochę okazała się problematyczna przy późniejszym porcjowaniu.
Kolejna kwestia to podział na krążki - swoje chleby podzieliłam na cztery, okazało się jednak, że warstwy chleba były zbyt grube - chleby były dosyć sporych rozmiarów dlatego należałoby je podzielić na więcej warstw (no nic, uczymy się na błędach:)
Najprzyjemniejszy moment to przekładanie poszczególnych warstw i późniejsza dekoracja. Wykorzystałam ulubione składniki tj. suszone pomidory, roszponkę,
wędzonego łososia, jajka, szczypior,
kiszone ogórki,
mozzarellę, pomidorki koktajlowe, bazylię, oliwki.
Każdą warstwę przed wyłożeniem jej składnikami wysmarowałam grubą warstwą serków typu fromage - z obu stron chlebowych krążków. Oczywiście sprawdziłyby się też serki śmietankowe - ich użyłam do wysmarowania całości, ale zanim to nastąpiło pomyślałam, że całość musi się nieco "uleżeć" bo grube warstwy pełne składników trochę odstawały. Wpadłam na pomysł, by chlebek owinąć ciasno folią spożywczą i włożyć na jakiś czas do lodówki - z pewnością było to dobre posunięcie - minusem był fakt, że nie mogąc się doczekać kontynuacji "dzieła" nie pozwoliłam mu zbyt długo w tej lodówce siedzieć czyli po niespełna godzinie zabrałam się za dekorację a zaraz po niej torty wjechały na stół - myślę, że dla takich porządnych warstw przydałby się dodatkowy czas, by całość się lepiej zespoliła - ale to już wnioski na przyszłość:)
Chlebowe torty kroiliśmy jak standardowe, cukiernicze desery. Opór stawiała twarda, spieczona skórka, ale daliśmy radę:) W zasadzie można z niej było w ogóle zrezygnować, dlatego myślę, że kolejne zrobię w prostszej do porcjowania wersji, czyli z krojonego chleba w prostokącie - najlepiej ciemnego typu pumpernikiel (on jest fajnie krojony - idealnie na tortowe warstwy).
Już się zastanawiam, czym je przystroić:)