Napisałam ostatnio na FB, że podziwiam ludzi.
Pracowitych,
zaangażowanych, pokonujących własne ograniczenia, stawiających sobie cele i
dążących do ich realizacji, niezamykających się w swoim własnym "ja" wokół
którego kręci się ich cały świat ale otwartych na drugiego człowieka,
zarażających pozytywną energią, inspirujących
do zmian na lepsze.
Takich ludzi „mogłabym jeść łyżkami” i wciąż mam
apetyt na więcej!
Lubię „podglądać” takie osoby,
lubię czerpać z ich entuzjazmu, życiowej energii, dzięki nim ładuję akumulatory, czerpię inspiracje i motywację do zmian na lepsze.
Czasem to "podglądanie" odbywa się z
pewnej perspektywy, gdy jest to ktoś spoza grona moich znajomych czy bliskich. Aktualnie jestem na etapie Chodakowskiej. Nie jestem oryginalna – można by stwierdzić, że dałam się ponieść swoistej modzie na nią. Jednak to nie uległość wobec mody czy jej popularności. Porwała mnie niesamowita energia, którą Ewa emanuje DZIAŁAJĄC i nie mam tu na myśli wyłącznie jej gimnastycznych wygibasów. Fakt, że machając wszystkimi kończynami rzuca hasła, które działają na moją wyobraźnię: „nigdy się nie poddawaj”, „dasz radę”, „wytrwale dąż do celu”, „jestem pewna, że Ci się uda”. Również w tym wymiarze zawojowała mną a to nie łatwe, bo zapał do aktywności fizycznej w moim przypadku oscyluje na poziomie 0-2 w skali 100-stopniowej, co w połączeniu ze słomianym zapałem w podejmowanych próbach zmian na lepsze nie wróży spektakularnych sukcesów. Być może i w tym przypadku mój entuzjazm z czasem osłabnie czy też niespodziewanie znajdzie swoje ujście na innej płaszczyźnie. Póki co ćwiczę ale przede wszystkim PODZIWIAM nie tylko za sprawność fizyczną ale za niesamowitą umiejętność dzielenia się radością, życiowym entuzjazmem i konkretnymi działaniami zmieniającymi otaczającą rzeczywistość.
pewnej perspektywy, gdy jest to ktoś spoza grona moich znajomych czy bliskich. Aktualnie jestem na etapie Chodakowskiej. Nie jestem oryginalna – można by stwierdzić, że dałam się ponieść swoistej modzie na nią. Jednak to nie uległość wobec mody czy jej popularności. Porwała mnie niesamowita energia, którą Ewa emanuje DZIAŁAJĄC i nie mam tu na myśli wyłącznie jej gimnastycznych wygibasów. Fakt, że machając wszystkimi kończynami rzuca hasła, które działają na moją wyobraźnię: „nigdy się nie poddawaj”, „dasz radę”, „wytrwale dąż do celu”, „jestem pewna, że Ci się uda”. Również w tym wymiarze zawojowała mną a to nie łatwe, bo zapał do aktywności fizycznej w moim przypadku oscyluje na poziomie 0-2 w skali 100-stopniowej, co w połączeniu ze słomianym zapałem w podejmowanych próbach zmian na lepsze nie wróży spektakularnych sukcesów. Być może i w tym przypadku mój entuzjazm z czasem osłabnie czy też niespodziewanie znajdzie swoje ujście na innej płaszczyźnie. Póki co ćwiczę ale przede wszystkim PODZIWIAM nie tylko za sprawność fizyczną ale za niesamowitą umiejętność dzielenia się radością, życiowym entuzjazmem i konkretnymi działaniami zmieniającymi otaczającą rzeczywistość.
Właśnie wystartowała utworzona
przez nią fundacja, której celem jest zebranie środków na rehabilitację BeatyJałochy – młodej kobiety, której spadający samobójca złamał kręgosłup.
Chodakowska chce przekuć swoją popularność (za którą rzecz jasna - podobnie jak za swoją - "końską" urodę - bywa
krytykowana) na konkretnie zmaterializowaną pomoc – nie wiem jak Wy – ale ja w
to wchodzę. Wierzę, że symboliczna złotówka może zdziałać wiele – wszystko jest kwestią skali a nasza
otwartość na innych miarą naszego człowieczeństwa.
Fundacja Ewy Chodakowskiej
Ul. Grójecka 70/16
02-359 Warszawa
nr KRS: 0000475962
nr konta 79 1160 2202 0000 0002 4697 3798
Wpłaty tytułem: „Darowizna Beata Jałocha”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz