Nastąpił bunt na pokładzie. Moje najmłodsze, domowe żarłoki podjęły kolejną, tym razem udaną, próbę przeforsowania pomysłu na bardzo, bardzo niezdrową, wysoce kaloryczną i w najmniejszym stopniu nieskomplikowaną obiado-kolację. Po wielu pertraktacjach - uległam, choć byłam niepocieszona również z powodu braku perspektyw na w miarę interesujący, kulinarny wpis... bo przecież któż z Was nie robił frytek...;)
Na otarcie łez, zainspirowana obiadkiem, którym raczyła się dziś w firmowej kuchni
Pewna Chudzinka, "ukręciłam" też pene ze szpinakiem. Co prawda moja mała kucharka wyraziła swoją dezaprobatę na pomysł umieszczenia "takiego prostego dania" na blogu, dodając, "maaamooo, gdyby chociaż szpinak był z własnej uprawy to rozumiem"... no cóż, szpinak kupiony, podobnie jak makaron, więc może faktycznie nie specjalnie jest co pokazać...
Pene ze szpinakiem
Składniki:
- 400 g makaronu pene
- 450 g szpinaku
- jogurt naturalny duży
- 3 -4 ząbki czosnku
- około 50 g sera mozarella
- sól i pieprz do smaku
- 1-2łyżki soku z cytryny
- łyżka masła
- łyżka oliwy z oliwek
Makaron ugotować w wersji al dente. Na patelni podgrzać masło i oliwę, dodać pokrojony drobno czosnek, delikatnie zrumienić, dodać szpinak (miałam mrożony), podgrzać i dusić około 5 minut. Doprawić solą i sokiem z cytryny do smaku. Zdjąć z ognia, wymieszać z jogurtem, dodać makaron, całość wymieszać doprawiając pieprzem, przed podaniem posypać mozarellą.
Renia, Ty jednak jesteś szalona! Pewna chudzinka hahaha taaa...
OdpowiedzUsuńBuźka, normalnie będę sławna?! :-)))))
Edi.
A jedzonko mimo, że proste jest pyszne! ;-)
Edi, nie chciałabym Cię rozczarować z tą "sławą", ale aż takiej poczytności ten blog nie ma;)))
OdpowiedzUsuń